Reportaż ślubny pełen emocji. Eksplozja energii. Spontaniczne reakcje. Autentyczne momenty. Gesty. Spojrzenia. Wzruszenia. Radość. Czułość. Szaleństwo.
Czy można marzyć o lepszej atmosferze podczas fotografowania ślubów? Atmosfera oraz ludzie, którzy ją tworzą to najwspanialsza ” ślubna dekoracja”. I taki był właśnie ten ślub – emocje na pierwszym planie. To był wyjątkowy reportaż pełen emocji. Naturalność i klimat, który będziemy wspominać latami. Mamy nadzieję, że Oni również!
Z Oliwią i Mirkiem kojarzy nam się najbardziej słowo “uśmiech”. To para fantastycznych, pogodnych, zarażających uśmiechem ludzi. Kreatywni i mocno zaangażowani w organizację swojego ślubu. Od początku czuliśmy, że to będzie jeden z tych “szczególnych” reportaży.
Ale zanim o reportażu, to musimy wspomnieć o ich sesji narzeczeńskiej. Początkowo nie brali jej pod uwagę, ale nie musieliśmy ich długo przekonywać, że warto. Mirek jest świetnym fotografem, zdjęcia to jego świat. A praca z ludźmi, którzy doceniają wartość fotografii, którzy tak jak my, kochają zdjęcia, to dla nas zastrzyk motywacyjny by pracować jeszcze lepiej i stawiać sobie wysoko poprzeczkę.
Ich sesja narzeczeńska w industrialnym klimacie wypadła zjawiskowo. Zdjęcia robiliśmy w opuszczonej gorzelni i na praskim Soho Factory. Światło sprzyjało nam bardzo tego popołudnia, a efekty możecie zobaczyć na naszym blogu.
Czemu wspominamy w tym miejscu o sesji narzeczeńskiej? Bo bardzo często takie spotkanie buduje relacje między nami a Wami. Bo poznajemy się bliżej, dzięki czemu, podczas dnia ślubu, nie jesteśmy dla Was dwójką obcych ludzi. Stajemy się już wtedy bardziej niewidoczni, wtapiamy się w bieg wydarzeń, a Wy czujecie się bardziej swobodnie. Dodatkowym atutem są jak zwykle piękne zdjęcia.
Sesje narzeczeńskie to też pretekst, by się przekonać jak pracujemy, jak jesteśmy zaangażowani a finalnie, jak Wy wypadacie przed naszym obiektywem.
Dzień ślubu to zawsze spectrum emocji. To zgiełk i bieganina podsycana stresem, albo zupełnie odwrotnie – spokój i atmosfera oczekiwania. Emocji jest jak zwykle wiele. Jesteśmy różni i różnie przeżywamy ten ważny dzień. Jest to dla nas niezwykle istotne, by dokumentować autentyczne emocje. By zdjęcia z reportażu, jakie otrzymujecie były naturalne i przywoływały prawdziwe momenty.
To od Was zależy co ma się znaleźć w tej opowieści. Od jakiego momentu mamy Wam towarzyszyć w ślubnych przygotowaniach. Czy od wszystkich etapów, poprzez makijaż, czy jak wolała Oliwia, tylko na koniec przygotowań, tuż przed first lookiem.
To Wasz dzień – najważniejsze by zorganizować go zgodnie z tym, co pragniecie, co w sercu Wam gra.
Oliwia i Mirek zorganizowali swój ślub i wesele w rodzinnych Bieszczadach. Styl boho wpisał się w bieszczadzki klimat idealnie. Mnóstwo zieleni, otaczająca natura i dzikość, doskonale łączyła się z miejscem wesela – hotel Kozacki Hutor.
Zielone elementy dekoracji świetnie łączyły się z dominującym we wnętrzach hotelu drewnem, a oświetlenie budowało magiczny nastrój. Zieleń uzupełniała biel i złoto.
Mirek przygotowywał się w hotelu. Wnętrze pokoju było klimatyczne i pięknie komponowało się z detalami ślubnymi. A te od Macaroni Tomato jak zwykle stylowe!
Jeżeli myślicie, że fotografowanie przygotowań ślubnych dla fotografa jest wyzwaniem, to co powiedzie jeśli świadek pana młodego to również fotograf? Takiego twórczego zestawu na powierzchni hotelowego pokoju jeszcze nie mieliśmy i przyznamy, że było wspaniale. Momentami rozumieliśmy się bez słów. Luźna atmosfera wyzwalała spontaniczne gesty, uśmiechy i naturalność – tak jak lubimy najbardziej.
Zwarci i gotowi ruszyliśmy do Oliwii. Wybór ślubnego auta skradł nam serca – taaaaki stylowy klasyk! Karmelowe wnętrze idealnie grało z butelkowo zielonym lakierem auta.
Często spotykamy się, że first look jest mocno aranżowany, w filmowym wydaniu, najlepiej w otoczeniu zieleni, na pomoście, ustronnym miejscu, w zaciszu, by być tylko we dwoje. I mamy już wiele takich “pierwszych spotkań” pary młodej.
Początkowo myśleliśmy, że ty razem też będzie coś aranżowanego. Nasza para wybrała klasykę – najbardziej jak tylko można. Spotkali się rodzinnym domu Oliwii. On z kwiatami, Ona czekała odwrócona tyłem. To był jeden z najpiękniejszych, najbardziej emocjonalnych first looków jakie dotychczas fotografowaliśmy. Radość i miłość wylewająca się z ramy ramion tej dwójki. Objęci, cieszyli się sobą dłuższą chwilę. Nikt nie popędzał, nie ponaglał, świat zatrzymał się dla nich na moment.
Ceremonia w kościele również była pełna radości. Oliwia i Mirek często na siebie spoglądali i uśmiechali się niemal przez cały czas. Czuć było błogą radość, którą przeżywają. Często ceremonie kościelne są otoczone aurą przygnębiającej powagi. Tutaj było inaczej, co mamy nadzieję, dostrzeżecie na zdjęciach. Kontynuacją tej radosnej aury było bardzo energetyczne wyjście z kościoła. Uwielbiamy ten moment.
Dynamicznie i z przytupem czas na świętowanie!
Przyjęcie weselne było prawdziwą bombą energetyczną. I nie mamy tu na myśli tylko szaleństw na parkiecie. Spontaniczność i otwartość gości, ich żywe reakcje budują zawsze tę autentyczną atmosferę każdego przyjęcia. To Wasi goście, najbliższa rodzina, przyjaciele, dzieci tworzą klimat i poniekąd nadają rytm całej ślubnej historii. Te na pozór mało istotne, drugoplanowe momenty, tworzą swoistą ramę, dopełniają i puentują reportaż ślubny.
Staramy się być blisko nie tylko stałych punktów wesela. Ukradkiem łapiemy emocje podczas toastów, zabaw dzieci czy zwykłych rozmów. Im więcej się dzieje, tym więcej mamy okazji do różnorodnych kadrów.
A działo się niemało! Były szaleństwa na parkiecie, tradycyjne oczepiny. Zimne ognie i fotobudka urozmaicały czas poza parkietem. I radość była i zabawa, aż po świt. To był reportaż ślubny pełen emocji !
Sami przepełnieni radością na wspomnienie tego dnia, zostawiamy Was z tą wyjątkową i piękną historią.