Fascynują nas śluby. Energia i emocje, które ten wielki dzień powoduje, są na wagę każdego kadru. Często te kadry łapiemy w gorączce wydarzeń, a czasami po prostu wyczekujemy, w skupieniu i z otwartym umysłem. Ale jest też jeden bardzo ważny czynnik, bez którego wiele wyjątkowych zdjęć nie moglibyśmy uchwycić. To zaufanie.
Z większością par udaje nam się to wypracować już na etapie spotkania przedślubnego, kiedy możemy porozmawiać na żywo, poznać Wasze oczekiwania i wyobrażenia, a Wy możecie bliżej poznać nas. To pozwala przełamać lody, byście mogli później, podczas reportażu, czuć się swobodniej. Sesja narzeczeńska to także świetna metoda nie tylko na oswojenie z podążającym za Wami krok w krok aparatem, ale też czas, kiedy możecie zaobserwować jak pracujemy i jacy jesteśmy.
Mówimy o tym, bo jesteśmy przekonani, że zaufanie to drzwi do zdjęć wyjątkowych, naprawdę świetnych ujęć, które zbudują niebanalną historię, nie będąc przy tym zbiorem przypadkowych fotografii z podstawowych momentów ślubnych. I o takiej prawdziwej opowieści, bez harmonogramu, ściśle sporządzonej listy, o spontaniczności, która tę opowieść tkała, będzie dzisiaj.
Marta i Karol- oboje uśmiechnięci i wyraźnie podekscytowani. W końcu ślub nad basenem to nie tak powszechna ceremonia. Przygotowania w Miętowych Wzgórzach trwały od rana. Urzekło nas to miejsce, eklektyczny wystrój i samo położenie rezydencji. Zdecydowanie jedno z piękniejszych miejsc na przyjęcie ślubne i ślub w plenerze dla warszawskich, i nie tylko, par.
Cudowne w obserwacji wszystkich przygotowań Marty i Karola było to, że dali nam wolną rękę i dowolność w dokumentowaniu wydarzeń. Mogliśmy przyglądać się im tak, jak lubimy najbardziej – wielopoziomowo. Skupiać się zarówno na detalach, ale też patrzeć szerzej. Pojawią się więc w tym materiale piękne przedmioty, aura miejsca, tatuaże, które tego dnia cieszyły oko obficie. Pojawią się tez wieloplanowe ujęcia, moc emocji, od wzruszeń po szał na parkiecie.
O tym, że ceremonia ma być nad samym basenem dowiedzieliśmy się na miejscu. To była bombowa niespodzianka. Nietuzinkowo i klimatycznie. Cieszymy się, że coraz częściej stawiacie na kreatywne pomysły, na to, co w duszy Wam gra, słowem – na personalizowanie Waszego wydarzenia. A podczas tego ślubu było pięknie nie tylko dla oka, bo kiedy z głośników rozbrzmiało ” Jednego serca..”, co chwilę ktoś sięgał po chusteczkę. Było pięknie, podniośle, uroczyście. A jednak nad basenem! I chyba zdjęcia potwierdzą, że warto dołożyć starań, by z surowego wnętrza sali ślubów przenieść Wasz ślub gdzie tylko zapragniecie. Dziś mamy takie prawo i możliwość, by zaprosić urzędnika w wybrane miejsce.
Sprzyjało nam światło, tego dnia było pogodnie, ostre promienie dostawały się do namiotu i magicznie oświetlały salę. Zespół też zadbał o bardzo dobre doświetlenie parkietu. A co ważniejsze, porywał ludzi do tańca.To było jedno z tych wesel, gdzie parkiet płonął. A otwartość ludzi pozwoliła nam żywiołową zabawę dokumentować.
Nocą basen nie został osamotniony. Gdy jedno z nas fotografowało taniec i zabawę, drugie mogło podejrzeć jak reszta gości relaksowała się pod zasłoną czarnego nieba. To niewątpliwa zaleta duetów fotograficznych, kiedy w jednym czasie mamy możliwość zobaczyć więcej.
Wreszcie, jako klamra spinająca całość – fantastyczni oni. Wyglądali obłędnie. Panna młoda w oryginalnej koronkowej sukni od Justyny Kodym, a pan młody w klasycznym garniturze, przełamanym rockowymi dodatkami z motywem czaszki. To był bez wątpienia ich dzień, od początku do końca. Miłość rządzi !
I o tym ta historia.
Piękny reportaż. Świetne i urozmaicone zdjęcia. Brawo.
Wonderful natural photographs
Yay! To jest klimat!